Hello
November, mam ochotę powiedzieć po dzisiejszym wieczorze, kiedy
zapomniałam kurtki z auta i szłam do domu z parkingu, a chłód smagał
mnie po buzi.
Pachnie liśćmi, noce są znowu fioletowe, dzieciakom z nosów wiszą smarki, a do tego piździ w autobusach, z pewnością.
A
to wszystko spowite jest tym nieuchronnym poczuciem końca, bo przecież
wszystko umiera. powoli, w słoneczne dni niezauważalnie, ale jednak
umiera.
Mijałam
na przystanku młodą parę, tak na oko 17-18 lat i jakoś mnie melancholia
ogarnęła, bo mi się przypomniało, kiedy ja miałam 18 lat i przychodziła
jesień.
Uczyłam
się już do matury, jak na nadgorliwą przystało. Piłam tanie wino pod
jedynym centrum handlowym w naszym mieście, patrząc w gwiazdy i marząc o
miłości z książki i mam tu na myśli Przeminęło z wiatrem.
Czasem chciałabym umieć raz jeszcze o takiej marzyć.
Po
maturze próbnej ochrzciłam przystanek swoim pawiem, trzymając ręce w
kieszeniach płaszcza, jeszcze nie wiedziałam, kim będę, jak dorosnę.
Dalej nie wiem.
Czytałam
poezję Różewicza i chyba nigdy wcześniej nie wzruszyło mnie tak bardzo
słowo nie prozą pisane. To jest poeta jesienny, na zawsze smutny.
Pamiętam
jesień na studiach, kiedy pierwszy raz jechałam na uczelnię, oczywiście
niedoinformowana, kiedy zaczynają się zajęcia, co skończyło sie
nerwowym ogarnianiem dojazdu na ósmą rano dnia następnego, bo przecież
ja nie wiem, gdzie jest Sosnowiec.
Drogi tej nauczyłam się z czasem na pamięć, jesienią wyglądała najpiękniej, a przez to najbardziej znośnie.
Pamiętam
moje czasochłonne wycieczki do przyjaciółki z roku, kiedy żółkły
kasztany, a ja pierwszy raz powiedziałam, że nie piję wódki, żeby w
ciągu 20 minut naprawić swój błąd. Piłyśmy i gadałyśmy do 4 rano w oknie
w pokoju, paląc i myśląc, że możemy wszystko, bo mamy dopiero niecałe
20 lat.
Pamiętam
również, że z pewnym listopadem poznałam pewne chłopię i mimo, że
znajomość nie wypaliła, to do dziś wspominam ją bardzo ciepło, całkiem
nie jak na listopad.
Teraz
mam lat niewiele więcej, ale brak konieczności kupowania książek w
październiku uczynił mnie starszą o miliony lat, tak naprawdę.
Mam wrażenie, że nawet liście szeleszczą inaczej.
zdjęcie: via Pinterest
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz