niedziela, 17 marca 2013

ołkej, no to start.
to był dzień, kiedy udało mi się wyrwać z roboty wcześniej. stoję na tym wypizdowie, ale w związku z wcześniejszym wyjściem, pan autobus nawet się nie spóźnił.

Wchodzę, jadę, 3 przystanek, patrzę, wchodzi idiota, którego znam i podchodzi do mnie, o nie, nici ze słuchania muzyki, chuj bombki strzelił.

no hej, hej, zostaję wciągnięta w wir gównianej rozmowy o niczym, która sie ciągnie i ciągnie.

no future.
praca - nie podoba mi się, chujowa, od 4 lat tak robię.
nie opłaca się zabierać dupeczki do kina, bo bilet, bo coś tam, lepiej zabrać na chatę.
nie, nie kojarzę tych zespołów o których mówisz, wiesz, ja słucham tylko rapu, dziwne to jest dla mnie jak ludzie słuchają takich różnych gatunków, powinni się jednego trzymać jak ja, ja słucham rapu lat 15 nazad i cały czas słucham i to jest najlepsza muzyka dla mnie i innej nie słucham.

nie, nie myślę, żeby zmienić pracę, bo mam chujowe wykształcenie.

no totalnie, mój rozjebany mózg leży na posadzce busa numer czternasty, na gąsienicy, która jest pośrodku.
ukrzyżowane zostaje poczucie smaku, bo tępota z tych słów taka, że aż mi zimno.

ja nie wiem, czy w innej części świata jest mniej chujowo?
ja też mam swoje głupie nawyki i czasem moja intonacja doprowadza innych do białej gorączki, ale nie jestem głupia, tak myślę.
taką mam nadzieję.

kiedy byłam mała, chciałam w wieku 23 lat mieć już wszystko poukładane. Ćhłopaka, pracę, kasę, własne mieszkanie.

kiedy byłam troche starsza, w wieku 23 lat chciałam mieć wszystko w miarę ogarnięte.
4 rok studiów, mieszkanie jeszcze u rodziców, ale niedługo.

Kiedy mam 23 lata, to patrzę na to życie i nie wiem, czy mam się śmiać, czy wkurwiać?

chcę po swojemu, dla siebie pracować, nigdy juz dla nikogo. i zrobię to, tak mi dopomóż ja sama.