piątek, 22 sierpnia 2014

Pokoloruj się.




Koteczki, zainspirowałam się jedną z wielu notek o tematyce “codzienny make-up”.


Kobiety lubią oszukiwać i cały czas mają nadzieję, że zostaną aktorkami, właśnie dlatego nakładamy tapetę na twarz, gdyż codzienna charakteryzacja jest najprostszą drogą do tego, żeby poczuć się jak gwiazda filmowa. Albo piosenkarka.

Albo ładna osoba.


No, do rzeczy, może w to nie uwierzycie, ale ja też co rano otwieram usta, malując rzęsy.
Postanowiłam więc, w geście serca, podzielić się z Wami moimi wyborami kosmetycznymi, na które na pewno Was stać, bo żydzę strasznie na wszystko, co nie jest tatuażami, butami, czy ciuchami, których nikt o zdrowych zmysłach by nie założył.


1. Krem do twarzy


Ziaja, krem oliwkowy. Ma ładne opakowanie, w sensie kolor, lubię zielony. Lubię też oliwki, więc każda wizyta w drogerii jest prosta.
Cena: ok. 6 zeta, who knows? Mniej niż 10 w każdym razie.


2. Podkład


Paese. No wiem, śmiesznie brzmi, ale na grouponie była promocja i kupiłam stado kosmetyków, w tym ten podkład z tej śmiesznie brzmiącej firmy.
Spełnia wszystkie warunki: nie śmierdzi, jest jasny i starcza na rok.
Cena: Ask groupon.


3. Eyeliner


Niezbędny dla stworzenia kociej kreski. Czy kociego oka.
Każdy wie, że lubię koty. I ciemny makijaż.
Po latach treningu celem opanowania drżącej ręki, jestem w stanie zrobić krechy na obu powiekach, które są symetryczne, a robię to niezmiennie marką miss sporty.
Sporty mówi samo za siebie - to ja.
Cena: 9,90 zł.


4. Tusz do rzęs


Natura mnie błogosławiła ciemną oprawą oczu, więc każdy szajs jest w stanie mnie umalować.
A jakiego używam, zależy od mojej fantazji, gdyż, jak prawdziwy konsument, kieruję się wyglądem opakowania.
Nie wiem, czym kierowałam się ostatnim razem, bo wszystkie napisy już się starły.


5. Szminka

Czerwony to mój ulubiony kolor ust, pierwszą szminkę kupiłam w liceum i wszyscy się ze mnie śmiali, jak przyszłam pomalowana.
Do dziś tak się noszę, a szminka, która mam obecnie, jest już w tak zaawansowanym wieku, że nie wiem, ile kosztowała, ale dalej dobrze wygląda, w smaku jest niedobra, jak każda szminka i ma ładny kolor, więc wnioskuję, że jest jeszcze zdatna do użytku.


Voila!


Po użyciu tego wszystkiego wyglądam tak, jak na codzień, czyli ślicznie (won ze sztuczną skromnością).


Piosenka “Rich Bitch”, jak widać, kompletnie do mnie nie pasuje.

zdjęcie: via Pinterest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz