środa, 30 lipca 2014

seks.


Wyjawię Wam dzisiaj tajemnicę, misie-pysie.
Niektórzy może dostąpili już oświecenia i ten zaszczyt obejdzie ich tyle, o ile, ale myślę, że i tak warto.

Wezmę Was na przejażdżkę po kobiecej tożsamości i świadomości, zapnijcie pasy i pomyślcie o seksie.

Seks. Sex. Seks przez duże X.
Seks się sprzedaje, dlatego powstały implanty piersi, a ludzie zaczęli kręcić porno.

Wyzwolenie kobiet przyszło przez seks, bo nagle się okazało, że można inaczej niż w nocnych koszulach do kolan i wtedy, kiedy mąż chce i mąż musi, bo to Twój psi, a w zasadzie, suczy obowiązek.
Można bez zobowiązań, bo są tabletki i widmo bursowskiego, wyskrobywanego dziecka przestało straszyć.
Można z kim podpadnie, bo high life i w ogóle YOLO.

Wyobraźcie sobie piątkowy, albo sobotni wieczór.
Stukoty obcasów, krótkie kiecki, fryzury zrobione, tapety nałożone. Kobiety, te krwiożercze hieny, idą na łowy, na tyłkach i biustach mają liczniki, zbierające ilość spojrzeń i rozmarzonych, samczych uśmiechów, które się na nich zawieszają.

(żeby była jasność: nie mówię, że 100% dziewcząt tak ma. Obstawiam jakieś 80, po wieloletnich obserwacjach).

Jest impreza, tańce, nie-tańce, wódka na działce, whatever.
Kuszące spojrzenia, zarzucanie biodrem, chichy i śmichy, w końcu z obu stron i bęc!
Wieczór się kończy standardowo, u niej, bądź u niego.

Teraz, panowie, pomyślcie przez chwilę. Dosłownie moment.
Czy dziewczyna, naprawdę, ale naprawdę na nic nie liczy, kiedy wystroiła się co najmniej jak na wesele, poświęciła dla Was swój czas i w końcu spędziła go tylko z Wami, bez ubrania nawet?
Wiecie jak małe jest prawdopodobieństwo, że po tylu piwach i drinkach będziecie dobrzy? że jej mózg eksploduje?
No nie wydaje mi się.

oczywiście, czytelniku, Ty nie. Ty jesteś super zawsze.
i oczywiście, dziewczyny, które robicie to, bo macie taki kaprys, robicie to tylko po to, bo a nuż będzie fajny, a zresztą, jest równouprawnienie.
I koszulka “zamiast kwiatków wolę orgazm”, albo “taka ładna, a taka SUKA”, zobowiązuje.

No sorry, ale to, że na fejsie lubisz “perwersje”, nie znaczy, że jesteś Samanthą Jones z Seksu w wielkim mieście.
Powykładaliśmy ten seks nieszczęsny na stół, a uczucia do szuflad, i najczęściej te szuflady są w kobiecych komodach.

“Ale mówiła, że jej tylko na tym zależy…”

Tricky one.
Nigdy nie wiesz. Prawdopodobieństwo jest nie wiem jakie, ja uważam, że niewielkie.

Więc czemu kłamią?

Bo głupio się przyznać, że nie chce się spać samemu. Nawet jak się ma iloraz inteligencji równy czajnikowi na herbatę.
Właśnie dlatego.

Ale, oczywiście, ja jestem kobietą i kłamię, więc pewnie odsetek romantycznych dziewczątek, które dają każdemu po dyskotece, co czyni je dziwkami XXI wieku, o czym już pisałam to marne 5%.

Ja decyduję za siebie, i jeśli nie chcę, to nie chcę.
A jak byłam mała, to mówili, żeby nie kłamać, bo język się zwęgli.
I w zasadzie żal mi Was, Panowie. Od wieków nie umiecie się domyślać, a tu taka zagwozdka.

Rada ode mnie, jest cenna: jeśli ona ma za swój autorytet Marylin Monroe, ćpunkę i kobietę, która z aborcji uczyniła formę antykoncepcji, to niebezpieczeństwo wzrasta.


zdjęcie: via Pinterest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz