poniedziałek, 3 marca 2014





Dawno sobie nie ulżyłam w nieodłącznym feministycznym rejonie mojej psyche, a więc serwuję, sobie i Wam: voila!

Słyszę czasem, jak dziewczęta mówią, że ich chłopak/mąż/narzeczony nie pozwolił im wyjść z domu w takim, a nie innym stroju, bo wyglądały zbyt wyzywająco, w ich samczym mniemaniu.

Z całym szacunkiem, jakie to dziwne, że penis ma wpływ na nasze garderoby.

No bo jak to? Nie mogę ubrać kiecki, bo komuś stanie? A nawet jak stanie to co? Świat się zwali, przepraszam, zawali?

No dobra, ktoś jest zazdrosny.
Ale takie, a nie inne zachowanie i reakcje tworzą świat, w którym żyjemy i niestety, jest to świat zanurzony w kulturze gwałtu.
Nie dlatego, że na każdej ulicy, w każdym mieście, w każdym zaułku, gwałci się kobiety. Nie dlatego, że gwałci się je w myślach.

Dlatego, że zakłada się, że kobieta będzie ofiarą. Przez spódnicę, szpilki, dekolt, otumanienie alkoholem, własny tyłek, stanie się ofiarą napaści.
Dlatego, że zakłada się, że moim psim OBOWIĄZKIEM, jako KOBIETY, jest ZAPOBIEGANIE możliwej PRZEMOCY wymierzonej w moją stronę.

'nie wychodź po ciemku, stanie Ci się krzywda'

'nie zakłądaj takich wysokich obcasów do takiej krótkiej sukienki, bo komuś się zachce'

'nie pij tyle, kiedy jesteś na imprezie, ktoś to wykorzysta'

Piszę się poradniki dla kobiet, jak mają się zachowywać, żeby uniknąć molestowania.
Nikt z tych lewaków (którymi często są kobiety) nie pomyślał, żeby napisać poradnik pt. 'jak utrzymać ptaka w spodniach do czasu masturbacji w kiblu'.

Gwałt i nadużycie to nie tylko gwałtowny stosunek w krzakach z gnatem przystawionym do skroni.
To też obleśne uśmieszki i teksty, których nie chcesz słyszeć.
To też ocieranie się o Twój tyłek, kiedy tańczysz w klubie z nowopoznanym gościem.
To te wszystkie gwizdy i niewybredne komentarze z 'kurwami', które powodują, że włosy stają Ci dęba.

Mam prawo ubierać się tak wyzywająco, jak tylko mi się podoba, a mężczyźni mają prawo patrzeć mi w dekolt - gdyby mi to nie przeszkadzało, nie nosiłabym gorsetów.

Mam prawo nie bać się, kiedy wracam wieczorem do domu.

Myślę, że to się nigdy nie zmieni, ale jestem przekonana, o tym, że mam rację.

A kiedy słyszę 'sama tego chciała' bo 'na początko dawała znaki, że jest chętna', to modlę się moim ateistycznym sercem, żeby mu sczerniał i odpadł w wielkich męczarniach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz