środa, 10 grudnia 2014

Ja kontra życie, vol. nie pamiętam który.



Dawno nie było olkozerolkowego wpisu, to znaczy ja kontra życie.

Nadstawiajcie uszy, Kotałki, jadymy.

Jadę sobie do miasta handlowej rozpusty z Auteczkiem, świetnie nam się jedzie, mimo tego, że wieczór zapada, szadź, czy też gołoledź (bo i tak nie rozróżniam żadnego) zwodniczo osiada na asfalcie.
Parkujemy, jak zwykle, milion metrów od celu, bo lubię chodzić. Szkoda tylko, że już zima idzie. Wręcz zapierdala szpagatami.

Dostałam w pracuni bony na kosmetyki, więc, wchodzę do tego przybytku grzechu, pełnego olejków, cieni, podkładów, szminek, perfum i toreb za złotówkę, jeżeli zostawisz u nas ponad 200 ziko.
Miotam się jak ryba w sieci, modląc się pierwszy raz o to, żeby podeszła do mnie miła Pani, która wie, co ja mam kupić.
I kupuję szminkę, bo lubię, drugi bon dam Mamie, uciekam w popłochu.

Mam jeszcze trochę czasu, no bo oczywiście z kosmetykami się uwinęłam w 3 sekundy, robię przebieżkę po sklepach, wszystko jest drogie, nie rozumiem, po co tyle płacić za szmaty, denerwuję się lekko, idę sobie walnąć kawę.

Stoję w kolejce, ktoś się nie umie zdecydować, ble,ble,ble,ble. Nabieram nagłego, obezwładniajacego uczucia obrzydzenia do wszelkich sieciówek typu Costa, idę dalej, przysiadam przy jakiejś kawiarence. Zamawiam espresso, Pani jest wybitnie niemiła.
Piję kawę przy akompaniamencie biadolenia jakiejś Pani, która wygląda jak żona docenta z filmu “Kogiel-mogiel”, nie mogę na nią nie patrzeć.

Wsiadam do auta, mam niedaleko podjechać, bo się umówiłam.
Prawo, prosto, w lewo i prosto.
Czy jakoś tak.
Gubię się przy lewo, wyjeżdżam na drogę, która nie jest tą dobrą, bo z daleka majaczą niebieskie tablice, więc zaraz wyjadę z miasta. Oczywiście, stoję na pasie, gdzie się z miasta wyjeżdża, stoję pierwsza na światłach, wrzucam migacz, zawsze lepiej skoczyć w bok.

Ląduję na policyjnym parkingu, czekam w Auteczku, aż po mnie wyjdą, no bo ja nie umiem trafić sama nawet za drugim razem.

Za to do domku dojechałam bez problemu!

zdjęcie: via Pinterest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz