piątek, 21 lutego 2014


Nikt nie lubi starych ludzi.
 
Podobno śmierdzą moczem i zdechłymi kotami, które im zalegają za wersalkami, bo nie zauważyli ich braku.

Są denerwujący na przystankach, kiedy nie widzą rozkładu, denerwujący w autobusach, kiedy oni i ich siatki zajmują minimum dwa miejsca.

Denerwują ich trzęsące się ręce, niemożność szybkiego zapakowania zakupów w markecie, nieporadność ruchów przy kasie samoobsługowej w TESCO.

Denerwuje strach w ich oczach, kiedy patrzą na młodość, bo przestają rozumieć świat, który należał do nich przecież dłużej niż do reszty.

Denerwują ich poglądy, bo są kamieniem ciosane, siekierą do rąbania cukru Żeromskiego obrabiane, niezachwiane jak pomnik ze spiżu Horacego i tak bardzo inne od tych, które są słuszne.

Jak żyć?
 
Czy ja też będę irytować wszystkich innych, kiedy przekroczę jakiś magiczny wiekowy próg, o którego istnieniu nigdy nie będę wiedziała?
Zresztą, chrzanić innych.
 
Co ze mną? Zauważę, że stałam się straszną dziadygą w liniejącym płaszczu i nietwarzowym berecie?
 
Będę ganiać za tym, żeby zatrzymać ostatnie podrygi młodości i w związku z tym stanę się pośmiewiskiem dla kobiet młodszych i jędrnych?
Będę rozgoryczona jakością swojego życia i słusznością dokonanych wyborów?

No, kurwa, nie wiem.
Tak mi się pomyślało przy piosence Lany del Rey ‘Young and beautiful’.
‘Will you still love me, when I’m no longer young and beautiful?’
Chuj z tym kimś, ale czy ja będę?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz